No, chyba że idziemy w to pole bez GPS-a, to lepiej uważać. Ja oczywiście zgubiłam się jak Mańka w parku.
Zaczęło się od okresowej przebieżki po Craft project patterns, gdzie wpadły mi w oko takie oto 2 projekty złożone z HST:
Spirale? Niekoniecznie! Kolory? Ładne te różnobarwne tasiemce, ale miało być szaro, bardziej szaro i mniej szaro. W drodze wyjątku biało i czarno. Z rozliczenia bloków wyszło, że zmieszczę 12 kwadratów na szerokość i 14 na długość czyli 168 sztuk. Dużo! Lepiej nie szyć w ciemno, żeby potem nie stwierdzić, że części kwadratów nie da się wkomponować. Postanowiłam pomóc nieco mojej wyobraźni, ale tylko w kwestii kształtu. Z różnorodnością wzorów na tkaninach sama sobie musiała poradzić. I co? Kolorystyka oryginału robi swoje.
Nieco zrezygnowana, już już prawie byłam gotowa ciąć szmaty, aż tu przypadkowo.... trafiłam na fajny męski projekt z All people quilt .
Nastąpiło oświecenie!
Tym razem bez wspomagania wyobraźni kiepskimi rysunkami, bez tęsknoty do ubarwiania szarej szmacianej rzeczywistości, z całkowitą pewnością siebie chwyciłam najpierw za kalkulator a potem za nóż krążkowy i szmaty. Nareszcie! Poszło! Co wyszło to wyszło. Ja jestem zadowolona. Top miał być i top jest.
Piąty UFO zaliczony. |
UFO na czerwiec (tak tak, nadal czerwiec) okazał się być znów szary. Trafiło na kosmetyczkę podróżną. Miałam jedną stareńką i zniszczoną, ale bardzo udaną wymiarami, ilością kieszonek i temu podobnymi, kluczowo istotnymi drobiazgami. Chciałam ją odtworzyć, ale ugrzęzła na blisko 2 lata w kategorii "w-wolnej-chwili". Zaczęłam ją szyć (na zdjęciu są gotowe boki) z niewielkich resztek tkaniny używanej do produkcji wózków dziecięcych. Teraz pora dokończyć dzieło.
A wiecie co? Ja chyba polubię tą szarość. Nawet kupiłam 2 m całkiem przyjemnej bawełny w tym kolorze. Przyda się na jakieś plecy, bo szmatek do pocięcia mam jeszcze całe pudło. Jednak pokusa przełamania kolorystyki czymś bardziej kontrastowym nadal mnie nie opuszcza.
Niestety nadal jestem miesiąc "w plecy". Czas za szybko płynie. Szczególnie, że ciągle łapię kilka srok za ogon. Choćby DIY naszyjnik yo-yo dla Coricamo, albo kurs Ebru.
Gosia, nie dość, że pięknie szyjesz to jeszcze pięknie opisujesz... Z przyjemnością oglądałam i czytałam :)
OdpowiedzUsuńAż chce się pisać, jak się to czyta :) I o to chodzi, żeby zadowolone były obie strony.
UsuńCzytam Gosiu <3 Gorzej z komentarzami .....
OdpowiedzUsuńPiękny top.
Do zobaczenia w Ustroniu.