Wszędzie można znaleźć posty w stylu "Pomóżcie wybrać tło patchworku" lub "Która ramka 1, 2, 3, lub 4?". Takie dylematy mają chyba wszyscy, którzy próbują coś zaprojektować. Perspektywa pracochłonnej realizacji projektu i ponura wizja ewentualnego rozczarowania efektem powoduje, że nie jest łatwo zdecydować.
Z projektami bywa różnie. Czasem mamy pomysł tak jasny, że skupić się trzeba w zasadzie tylko na stronie technicznej uzyskania zamierzonego efektu. Muszę jednak przyznać, że słowo "tylko" często okazuje się nadużyciem. Bywa też tak, że mozolnie kombinujemy: co? jak? z czego? A do tych trzech, w miarę zastanawiania się, dołączają kolejne znaki zapytania. Tym razem u mnie rozpanoszyła się druga opcja i nawet nie próbuje się kamuflować.
Pierwotnie miała to być kapa-pokrowiec na młodzieżowy tapczan. Kwadraciki w ładnym rządku wkoło kapy.
Tylko młodzież jakoś niepostrzeżenie wyrosła. Ten wymiar mebli wyszedł już u nas z mody.
stwierdziłam, że projekt mi się nie podoba.
Brak mu harmonii. Nadmiar kształtów: kwadraty, prostokąty i zarys owalu. Kompozycje symetryczne zwykle są harmonijne, ale jak widać nie wszystkie. No i nie ma co ukrywać - trochę nuuda. A i samego pomysłu powiększonej narzuty nie byłam całkiem pewna. Kolejne przetasowania kwadratów nie dawały zadowalającego efektu. Aż tu nagle...
Jedno spojrzenie na okno i ....eureka! Dwa panele okienne i kwadratowa serweta do kompletu. To jest to!
Gnam do maszyny, bo już minęła połowa stycznia. Przykro by było wyłożyć się na pierwszym UFO.