środa, 30 grudnia 2015

Skracanie spodni metodą bacy

Czemu metoda bacy? I co to ma wspólnego ze spodniami?
No bo "Trzeba sobie radzić" - powiedział baca zawiązując buta glizdą.
Znam też inne powiedzenie oddające taką sytuację  "Jeśli coś jest głupie ale działa, to nie jest głupie." Pierwsze bardziej mi się podoba.

Ale po kolei.
Postanowiłam sobie kupić spodnie. Ja tak zwykle mam, że jeśli góra jest dobra, to dół za długi. A jeśli długość właściwa, to góra za wąska. Wybrałam pierwszą wersję. Łatwiej skrócić niż poszerzyć.

Punkt pierwszy standardowej instrukcji skracania spodni mówi:
Zaznaczyć pożądaną długość na dole nogawki.
Wolne żarty! Do tego najlepiej byłoby jednocześnie stać prosto i schylić się. Potraficie?
Co teraz? Szukać koleżanki, która zna się na skracaniu spodni? Przecież sama potrafię.

No i właśnie tutaj metoda bacy okazała się idealna.
Wzięłam ... Nie! Nie glizdę! ... zasypkę dziecięcą. Wybrałam łatwo zmywalny kawałek podłogi i upudrowałam ją starannie. Wystarczy wąski pasek długości około 30 - 40 cm. Włożyłam na siebie spodnie a nadmiar nogawek wsunęłam pod stopy. Suwając nogami po podłodze (bez odrywania) przeszłam przez zasypkę tyłem. Gotowe!


Teraz pozostało mi już tylko zdjąć spodnie i zaprasować 2 cm ponad śladem  i ..... umyć podłogę.
Baca górą!

A co baca powiedziałby na jasne spodnie? Użyj pokruszonej kolorowej kredy krawieckiej lub szkolnej. Spiera się. Wielokrotnie sprawdzone.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Wszyscy mają bloga, mam i ja!


Tak, wiem, że to była reklama gumy a nie bloga.  Wiem również, że nie wszyscy mają blogi, ale sporo ich i coraz więcej. Dołączam i ja.
Od hohoho lat a może i dłużej, zajmuję się nieprofesjonalnie rękodziełem. Od ponad dwudziestu patchworkiem.

Na przykład takim

Sporo umiem ale i wciąż sporo pozostało do nauczenia się. Ta druga kategoria zdecydowanie jest liczniejsza, czyli nudno mi nie będzie. Mam nadzieję, że i Wam, którzy tu przypadkiem lub świadomie zajrzycie, coś ciekawego uda się znaleźć.