środa, 20 stycznia 2016

Jak poprawić projekt i nie zwariować?

Dobre pytanie! Też chciałabym wiedzieć.
Wszędzie można znaleźć posty w stylu "Pomóżcie wybrać tło patchworku" lub "Która ramka 1, 2, 3, lub 4?". Takie dylematy mają chyba wszyscy, którzy próbują coś zaprojektować. Perspektywa pracochłonnej realizacji projektu i ponura wizja ewentualnego rozczarowania efektem powoduje, że nie jest łatwo zdecydować.
Z projektami bywa różnie. Czasem mamy pomysł tak jasny, że skupić się trzeba w zasadzie tylko na stronie technicznej uzyskania zamierzonego efektu. Muszę jednak przyznać, że słowo "tylko" często okazuje się nadużyciem. Bywa też tak, że mozolnie kombinujemy: co?  jak?  z czego? A do tych trzech, w miarę zastanawiania się, dołączają kolejne znaki zapytania. Tym razem u mnie rozpanoszyła się druga opcja i nawet nie próbuje się kamuflować.

Pierwotnie miała to być kapa-pokrowiec na młodzieżowy tapczan. Kwadraciki w ładnym rządku wkoło kapy.


Tylko młodzież jakoś niepostrzeżenie wyrosła. Ten wymiar mebli wyszedł już u nas z mody.
Rozgoniłam więc kwadraty nieco na boki. Dodałam dwie ramki i ........


stwierdziłam, że projekt mi się nie podoba.
Brak mu  harmonii. Nadmiar kształtów: kwadraty, prostokąty i zarys owalu. Kompozycje symetryczne zwykle są harmonijne, ale jak widać nie wszystkie. No i nie ma co ukrywać - trochę nuuda. A i samego pomysłu powiększonej narzuty nie byłam całkiem pewna. Kolejne przetasowania kwadratów nie dawały zadowalającego efektu. Aż tu nagle...

Jedno spojrzenie na okno i ....eureka! Dwa panele okienne i kwadratowa serweta do kompletu. To jest to! 

Gnam do maszyny, bo już minęła połowa stycznia. Przykro by było wyłożyć się na pierwszym UFO.




piątek, 8 stycznia 2016

Szalona dwudziestka

Mam 20 kwadratów i żaden nie jest normalny. Wszystkie crazy!
Do już posiadanych czterech, dołączyło szesnaście kolejnych. To takie dokładnie zaplanowane szaleństwo, bo chciałam mieć po cztery jednakowe sztuki.

Rezygnacja z metody: "biorę z pudła jak leci", stała się koniecznością. W innym przypadku bloki nie byłyby przecież jednakowe.
Zamiana na technikę PP kosztowała mnie wykonie czterech szablonów do krojenia szmatek i szesnastu papierowych podkładów do szycia. O ile na podkład potrzebny jest raczej cienki papier np. łatwo dostępny i tani półpergamin, o tyle na szablony trzeba coś nieco solidniejszego.
Narysowałam  je więc na ..... rozciętej torbie po prezentach.


Torby takie mają kilka cennych cech:
  • produkują je z dość grubego papieru, więc są i cienkie, i sztywne jednocześnie, 
  • mają niezadrukowane wnętrze, na którym można rysować zwykłym długopisem,
  • mają gładką, wytrzymałą powierzchnię,
  • okresowo same przychodzą do domu. U mnie ostatnia dostawa była w grudniu. A jaki to komfort dla kogoś, kto nie wie co mi podarować! Nawet jeśli nie trafi z prezentem, to z torbą zawsze.
No i wydało się! Nie lubię bezrefleksyjnie zapełniać wysypisk. Staram się maksymalnie wykorzystywać potencjał, który drzemie w zwykłych przedmiotach. Nie zrażam się nawet jeśli projektant tego konkretnego zastosowania nie przewidział.

Jednak zanim schemat z torby stał się zestawem szablonów do krojenia poszczególnych łatek, wycięłam "z grubsza" kwadraty z papieru półpergaminowego. Przy pomocy dużej szpilki przeniosłam przecięcia linii na tyle kawałków pergaminu, ile podłożyłam pod schemat. Nie zapomniałam o rogach całego bloku. Dzięki temu grubość "torbianego" papieru nie stała się problemem podczas kopiowania wzoru na podkłady. Jeszcze tylko trochę zabawy w "połącz kropki według wzoru" zaczynając oczywiście od zewnętrznych linii, czyli dokładnie odwrotnie niż kolejność szycia i podkłady gotowe. Ja, leniwie nieco, tylko pozaginałam papier. Idzie szybciej, ale ogranicza nieco późniejsze używanie żelazka.
Mając gotowe podkłady, można ciąć - najpierw szablon, a zaraz po nim szmatki. Pozostaje już tylko ponaszywać je na pergamin, zgodnie z zasadami techniki PP.

Efekt zmagań wygląda całkiem nieźle.



  
Tylko mam mały dylemat. Szyć więcej kwadratów? A może już wystarczy tego wariactwa?  
Chyba przyszła najwyższa pora na uwspółcześnienie projektu. 

piątek, 1 stycznia 2016

Kto wierzy w UFO?

Ja w UFO nie wierzę. To znaczy nie wierzę, że UnFinishedObjects dają się wyplenić do cna. Mam mnóóóóstwo takich "obcych" w domu. Wolę nie liczyć ilu, bo ta liczba mogła by mnie powalić. No po prostu  hotel for aliens!
Tak czy siak, zainspirowana akcją znalezioną na stronie  allpeoplequilt.com  postanowiłam  stanąć do walki.

Akcja polega na zrobieniu listy złożonej z dwunastu UFO.
Tutaj pojawił się niejaki kłopot w wyborze szczęśliwców, którym poświęcę w tym roku uwagę. Działanie na zasadzie pierwszy lepszy całkiem nieźle się sprawdziło, dając zadowalający efekt.
Teraz już tylko na początku każdego miesiąca losujemy jeden numer i pracujemy nad wybranym obcym  w celu wykończenia go lub siebie. Pracujemy do końca miesiąca lub do końca obcego, jakkolwiek potwornie by to nie brzmiało. Najlepiej, aby te dwa warunki udało się spełnić jednocześnie.

Trochę nie dowierzam, że wytrwam w postanowieniu i faktycznie 12 zaległych sztuk dokończę. Bardziej prawdopodobne jest, że w tak zwanym międzyczasie powstanie kolejnych 12 albo i więcej, prac w kategorii "kiedyś-to-zrobię".  Raz kozie śmierć! Próbuję!

W styczniu padło na zaczętą sto lat temu narzutę crazy. Póki co jest kilka kwadratów i zarys całości szumnie zwany projektem. Projekt zapewne ulegnie zmianie, bo obecne potrzeby są już nieco inne. Kwadraty szyłam ulubioną wówczas metodą przez papier, więc zmieniać jej nie będę.

Kilka gotowych bloków. 

No to od jutra start. Dzisiaj tylko przegląd wojska.